niedziela, 13 października 2013

Rozdział 25

Dzisiaj po raz pierwszy muszę iść do pana doktora na rehabilitację. Bardzo chciałem, żeby tatuś poszedł ze mną, ale on musi pojechać na trening. Jest mi z tego powodu bardzo smutno. Nie chcę płakać. Jednak to wszystko jest ode mnie dużo silniejsze. Teraz jestem w dużym pokoju i oglądam swoją ulubioną bajkę. Jak każdego dnia, tatuś właśnie szykuje się na trening. Już ma wyjść, kiedy dzwoni dzwonek. Tata bez słowa idzie otworzyć. Nic nie mówiąc wpuszcza nianię do naszego domku. O nie! Tylko nie ona! Nie chcę już z nią zostawać! Bardzo chciałbym się gdzieś schować, żeby ona mnie nie zauważyła. Ale jest za późno. Ada wchodzi do salonu i z uśmiechem podaje mi rękę. Ja już wiem, że to nie jest prawdziwy uśmiech. Gdy tylko tatuś wyjdzie, ona znowu zamieni się w potwora!
            Siedząc w salonie, słyszę, jak tatuś tłumaczy opiekunce różne rzeczy. Później przychodzi mi pomachać i idzie. Trzask zamykanych drzwi oznacza, że tata idzie do pracy. Właśnie zamierzam schować się pod kocykiem, żeby Ada mnie nie zauważyła. Lecz ona wchodzi do pokoju. Jej uśmiech dawno zniknął z twarzy i teraz widać na niej tylko złość.
            - Wstawaj mały potworze – opiekunka wydaje mi polecenie ochrypłym tonem.
Żeby nie dostać w pupę, szybko podnoszę się z kanapy i idę do swojego pokoju. Tam Ada wyjmuje mi ubranka, które kładzie na łóżku. Nie czekając na jej kolejne polecenia, szybciutko się ubieram. Sam wkładam na stópki ciepłe buciki, potem wsuwam czapkę i rękawiczki. To powoduje, że moja opiekunka jest zadowolona. Klepie mnie po ramieniu, a potem każe zejść do jej samochodu. Robię wszystko, żeby tylko nie miała powodów do uderzenia mnie. Jak na razie idzie mi bardzo dobrze i staram się, by już tak zostało. Nie długo po tym, jak staję przed naszą klatką schodową, na dole pojawia się Ada. Bierze mnie za rękę i prowadzi do samochodu. Jest w nim fotelik. Sam więc siadam na właściwym miejscu. Czekam aż ruszymy. Nie pytam, gdzie jedziemy, bo doskonale wiem. Ada zresztą też nie kwapi się, by o coś pytać. Wyraz jej twarzy jest surowy, usta ma zaciśnięte.
            - Daleko to jest? – pytam po jakimś czasie.
            - Nie – jej ton jest bardzo oschły.
            - to znaczy, że zaraz tam dojedziemy? – próbuję dociekać.
            - Już dojechaliśmy, wysiadka! – Ada podnosi głos.
Posłusznie wysiadam z samochodu. Jednak tym razem moje zachowanie nie zadawala niani. Gdy moja opiekunka zabiera torbę ze strojem dla mnie i zamyka pojazd, podchodzi. W jej oczach jest coś naprawdę bardzo nieprzyjemnego. Czuję więc strach. Zawsze tak jest, kiedy zamierza mnie uderzyć. Moje przeczucia się sprawdzają. Ada odkłada torbę na asfalt, po czym daje mi klapsa. Na całe szczęście nie boli mocno, bo mam na sobie grube rajstopki i spodnie. Po wymierzeniu mi tej niby zasłużonej kary, niania znów bierze mnie za rękę, po czym idziemy w stronę bardzo dużego budynku.


###


            Nie musimy długo czekać na wejście do sali ćwiczeń. Po krótkiej chwili oczekiwania jesteśmy już w środku. Ada pomaga mi się ubrać, a później podchodzi do mnie jakiś pan. Przedstawia się i mówi, że będzie prowadził ze mną ćwiczenia. Staram się go słuchać, ale on bardzo szybko się denerwuje i zaczyna na mnie krzyczeć. Przestaję wykonywać ćwiczenie. Uciekam do kąta, w którym zaczynam płakać. Znowu czuję to, czego bardzo nie lubię. Po prostu bardzo się boję. Najchętniej wróciłbym do swojego łóżeczka, przytulił misie i nie wychodził stamtąd przez cały dzień. Ale to tylko moje marzenia… Po paru chwilach podchodzi do mnie moja niania. Znów zaczyna krzyczeć. siłą zmusza mnie do tego, bym wstał. Nie chcę, żeby znowu mnie uderzyła, dlatego powolutku podnoszę się z mojego miejsca. Gdy tylko na nią patrzę, wiem, że wydarzy się coś złego. I właśnie tak się dzieje. Nie mylę się.
            - Co ty wyprawiasz, gówniarzu?! – niania zmusza mnie do spojrzenia w jej oczy.
            - Ja… ja… - nie wiem, co odpowiedzieć.
            - Poczekaj, aż wrócimy do domu! – Ada znowu podnosi glos – a teraz ćwicz!
Ze spuszczoną główką podchodzę do pana rehabilitanta. Już się trochę uspokoił. Teraz uśmiecha się do mnie i pomaga robić ćwiczenia zarówno na rączkę, jak i nóżkę. Ja jednak nie potrafię skupić się na tym, co mam zrobić. Nadal czuję na sobie spojrzenie Ady, która jak zawsze jest wściekła. Ale ja jej przecież nic nie robię. Niestety ona tego nie rozumie.
            - No, młody człowieku – zwraca się do mnie rehabilitant – na dzisiaj koniec.
Uśmiecham się leciutko, ciesząc się, że to już koniec. Chociaż to dopiero pierwsze zajęcia, już ich nie lubię. Po pierwsze, muszę przychodzić na nie z nianią, a po drugie, ten koleś jest jakiś szurnięty. Tak samo jak Ada! Najpierw krzyczy, a potem jest miły. Tak, jakby chciał mnie uderzyć. Jest mi z tego powodu trochę przykro. I wiem, że już tutaj nie wrócę i nie będę ćwiczył z tym kretynem!
            - Co to miało być?! – kiedy tylko znajdujemy się w samochodzie opiekunka znowu wrzeszczy.
            - Nie chcę, żeby on po mnie krzyczał, tylko pomógł mi wyzdrowieć! – mówię trochę za bardzo piskliwie.
            - Ech… - Ada nagle wzdycha – co ja mam z tobą zrobić, gówniarzu?
            - Pojedźmy do domu i połóż mnie spać – proszę.
            - Niech będzie – zgadza się – nawet tym razem ci odpuszczę, bo nie chce mi się z tobą bawić.

Jestem szczęśliwy, że tym razem Ada nie da mi kary. Nie chcę, by znów zamknęła mnie do łazienki, co od pewnego momentu zdarza się kilka razy w ciągu dnia. Trafiam tam naprawdę za wszystko. Za to, że źle złożyłem ubranka, nie schowałem zabawek, zasnąłem przed telewizorem, czy chociażby za to, że nie smakował mi obiad. Bardzo często robi mi się z tego powodu smutno. Chętnie powiedziałbym o wszystkim tatusiowi, ale Ada obiecała, że jeśli to zrobię, to już go nie zobaczę. Bardzo się tego boję, więc spełniam wszystkie prośby mojej opiekunki. Robię to bardzo niechętnie, ale ona może naprawdę zabrać mi tatę! Chcę, żeby był zawsze blisko, dlatego milczę, jak zaklęty. Wiem, że tata się domyśla, ale jak powiedzieć mu, że powinien Adę zwolnić? Przecież i tak mnie nie posłucha! Jejku… mam nadzieję, że prędzej czy później wyrzuci tę sadystkę z naszego domku. To od dłuższego czasu moje marzenie. Mając nadzieję, że się spełni i razem z tatą będziemy szczęśliwi, zasypiam w swoim samochodowym foteliku.


###

Witam wszystkich po tej długiej przerwie. 
Mam nadzieję, że odcinek Wam się spodoba. 
Zgodnie z zapowiedzią na fanpage od teraz odcinki będą pojawiać się
co dwa tygodnie. Pozdrawiam serdecznie!