niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 27

** Katherina **


            Zadowolony z siebie Hain układa się na łóżku. Siatkarz wkłada sobie ręce pod głowę, a przy okazji ogląda mój zmysłowy taniec. W takt słyszanej w głowie muzyki wyginam się na wszystkie strony oraz prezentuję kobiece wdzięki. Kolejno zrzucam z siebie skąpe ubrania, zostając w samej bieliźnie. Podchodzę do zawodnika, a na jego ustach składam namiętny pocałunek. Moja szminka rozmazuje się na jego policzku, zostawiając czerwony ślad. Postanawiam również pozbawić go ubrań. Nie mam nawet kłopotu ze zrzuceniem jego spodni, gdyż nie jest jednym z tych mężczyzn, którzy potrzebują tych nieszczęsnych pasków. Gdy mój klient zostaje w samych bokserkach, postanawia pozbawić mnie górnej części bielizny. Miarowo ugniata moje niewielkie piersi. Ja mam w tym czasie chwilę na to, aby pozbawić go bokserek, zajmując się jego męskością. Chociaż jestem w tym fachu dopiero od nie dawna, mam całkiem spore doświadczenie. Zajmuję się nim, jak naprawdę ekskluzywna prostytutka, chociaż wcale za taką się nie uważam. Nasza zabawa trwa jednak w najlepsze. Kolejne pozycje oraz formy erotycznych pieszczot sprawiają przyjemność zarówno mnie, jak i jemu. Chociaż moja przyjemność jest tutaj najmniej istotna. Panem sytuacji jest tutaj siatkarz i to on ma przeżyć uniesienia, a także się odprężyć. Dlatego robię wszystko, co mogę, żeby tak było. Na całe szczęście jest coraz bardziej zrelaksowany. Poza tym dociera na szczyt bardzo szybko, kończąc w moim wnętrzu. Obydwoje potrzebujemy chwili, żeby uspokoić drżenie ciała. Widzę, jak na twarzy mojego towarzysza maluje się błogi uśmiech. Po krótkim odpoczynku mężczyzna wstaje i zaczyna chodzić po pokoju w poszukiwaniu swoich ubrań. Nie mija kilka minut, kiedy siatkarz rzuca na nocną szafkę zwitek banknotów, po czym wychodzi. Jestem nieco zła, że nie pozwala dojść mi na szczyt, na który muszę dojść bez jego pomocy, co zajmuje mi kilka długich chwil. Teraz jeszcze tylko biorę krótki prysznic, pozwalający uwolnić się od zapachu potu, a także pożądania. Mniej więcej godzinę po moim kliencie opuszczam hotelowy pokój. Zamykam jego drzwi na klucz, by chwilę później oddać go w recepcji, a także uregulować rachunek. Recepcjonistka dziwnie się na mnie patrzy, lecz wcale się nią nie przejmuję.
            - Dobranoc – mówię łamaną polszczyzną, rzucając jej zimne spojrzenie.
Pewna siebie wychodzę na zewnątrz. Pogoda jest naprawdę beznadziejna. Wieje porywisty wiatr, a do tego leje. Mocniej opatulam się apaszką, a także zapinam suwak krótkiej kurtki. Zbyt wiele mi to nie daje, lecz przynajmniej nie jest mi tak bardzo zimno. Swoje kroki kieruję w stronę pobliskiej stacji paliw. Deszcz skleja mi powieki, przez co moje pole widzenia jest bardzo ograniczone. Jednak udaje mi się dojść na miejsce. W sklepie kupuję paczkę papierosów oraz coś słodkiego. Po co te słodycze? Sama nie wiem… do kasy w pewnym momencie podchodzi całkiem przystojny mężczyzna, który proponuje, że podwiezie mnie do domu. Przypadek? Nie sądzę. Jest jednak zbyt zimno, aby nie skorzystać z jego propozycji. Zatem cierpliwie czekam aż zapłaci, a potem pozwalam się zaprowadzić do samochodu o ciemnym kolorze lakieru i całkiem przytulnym wnętrzu. Kiedy tylko ruszamy, nieznajomy włącza ogrzewanie, co sprawia, że pragnę tylko tego, aby znaleźć się w swoim przytulnym mieszkaniu. Przez dłuższy moment jedziemy w ciszy. Lecz kiedy zjazd w stronę Olsztyna zostaje przez nas minięty, czuję się nieco przerażona i spanikowana. Zupełnie nie wiem co robić! W pewnej chwili samochód zatrzymuje się na jakiejś polnej drużce, a kierowca odważnie kładzie dłoń na moim udzie.
            - Zdaje się, że już minęliśmy zjazd do Olsztyna – mówię bardzo ostrożnie.
            - Owszem – potwierdza kierowca samochodu, bliżej nieokreślonej marki – ale nie mów, że nie masz ochoty na małe co nieco.
            - Jestem przemoczona i zmarznięta, więc muszę odmówić – znowu nabieram pewności siebie.
            - Mnie się nie odmawia, ślicznotko – odpiera, sunąc dłonią znacznie wyżej.
No cóż… nie mam innego wyboru, jak porzucić skrupuły i oddać się we władanie mojego towarzysza. Wcześniej jednak wymieniam kwotę, jaka interesuje mnie za wykonanie wspomnianej usługi. Mężczyzna zgadza się zadziwiająco szybko, po czym zabiera się do pracy. Wszystko trwa naprawdę bardzo krótko, a gdy jest już zaspokojony ruszamy dalej. Wysiadam z jego samochodu pod wskazanym adresem. Już mam udać się do klatki schodowej, gdy słyszę jego niski, aczkolwiek stanowczy głos:
            - Na przyszłość będę wiedział, gdzie się zgłosić.
Chciałabym mu coś odpowiedzieć, jednak kończą mi się cięte riposty. Zresztą nie ma nawet co ich używać, skoro wybrałam sobie taką pracę. Zamiast tego uśmiecham się do niego słodko, po czym kieruję się do swojego mieszkania, w którym natychmiast rzucam się na sofę.


###


            Ada już bardzo długo siedzi w kuchni i rozmawia przez telefon. Drzwi do pomieszczenia są zamknięte, więc nie wiem z kim i o czym może mówić. Chcę tam iść, ale jak niania się dowie, że podsłuchuję, znów dostanę lanie, a potem zamknie mnie w łazience, chociaż wie, że strasznie się tego boję. Jestem więc w swoim pokoju i siedzę sobie na podłodze. Przede mną leżą kartki i dużo kolorowych kredek. Lubię rysować, ale dzisiaj mogę tylko zostawić na papierze same straszne rzeczy. Jeden z obrazków przedstawia małego chłopca w łazience. Inny to, jak niania zrzuca go ze schodów i krzyczy. W moich oczkach są łzy, ale muszę to wszystko narysować, żeby pokazać tacie. Może mi uwierzy i wyrzuci Adę. Odkąd po mnie krzyczy i mnie bije, nie marzę o niczym innym. Bardzo chciałbym, żeby już jej nie było. Tylko tata lubi wujka Piotrka, dlatego nie chce jej zwolnić, bo to jego rodzina. Chociaż jestem jeszcze małym chłopcem, to nie wiem, jak mam to tacie powiedzieć. Na dywanie, obok mnie leżą już kolejne rysunki, a ja robię ostatni. Kiedy kończę, chowam je do skrzyni pod moim łóżeczkiem, żeby opiekunka ich nie znalazła. Gdyby je zobaczyła, znowu dałaby mi jakąś okropną karę, aż boję się pomyśleć jaką! Kiedy chowam na półkę kredki i czyste kartki, Ada wchodzi do pokoju. Uśmiecha się do mnie i zaprasza na obiad.
            - Czemu jesteś taki smutny? – pyta, patrząc mi prosto w oczka.
            - Bo tęsknię za tatą – odpowiadam, ocierając łzę.
            - Nie martw się, pewnie nie długo przyjedzie – mówi, posyłając mi przyjemny uśmiech – a teraz chodź na obiad, zrobiłam naleśniki.

Nie wiem, dlaczego moja opiekunka jest dla mnie taka miła. Widać, że ma bardzo dobry dzień, ale to pewnie będzie trwało bardzo krótko. Jak zwykle później mnie uderzy i zabroni mówić tacie. Nic nowego, ale boję się pomyśleć o tym, co mi zrobi, jak będzie zła. Na razie idę zjeść obiadek, żeby jeszcze bardziej jej nie denerwować. Nie chcę, żeby znowu krzyczała i zamykała mnie w ciemnej łazience. Ja naprawdę się tego boję!


###

Witam wszystkich po tak długiej przerwie.
Nie spodziewałam się, że blog zostanie zawieszony na te kilka
miesięcy. Teraz jednak postaram się bywać częściej.
Nastąpiła również mała zmiana planów, więc jeszcze parę rozdziałów
i się tutaj pożegnamy. Póki co, życzę miłego czytania.
Będę również wdzięczna za pozostawienie po sobie śladu, żebym 
mogła wiedzieć, ilu Was tutaj zagląda.