Czas spędzony w
Olsztynie jest dla mnie beznadziejny nie ze względów sportowych, a tych
prywatnych. Żałuję, że mój syn został tutaj tak przyjęty, że zatrudniłem Adę do
opieki nad nim… Żałuję wielu innych rzeczy, ale czasu nie można już cofnąć.
Zastanawiam się nad wyjazdem. Zabrałbym synka z daleka od matki, która nadal
,,pracuje” w zawodzie. Byłby też z dala od opiekunki, którą podobno skazano za
fizyczne i psychiczne znęcanie się nad małym. Jestem z tego powodu bardzo
szczęśliwy.
- Nad czym
myślisz, tatusiu? - w salonie nagle zjawia się Maks.
- Wiesz… -
zawieszam głos na chwilę - może wyjedziemy?
-Gdzie? - jego oczka robią się duże z ciekawości.
Myślę nad
odpowiedzią przez dłuższą chwilę. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, co
powiedzieć chłopcu, żeby nie czuł się zawiedziony. Nie chcę składać mu
obietnic, bo przecież plany się zmieniają, a Maks to tylko dziecko, które
jeszcze nie wszystko rozumie.
- Pomyślimy jeszcze - mówię w końcu.
- No dobrze - mały ochoczo zgadza
się na propozycję - bo wiesz… ja nie chcę już tutaj mieszkać - wyznaje.
- Ja też - odpowiadam całkiem
szczerze.
W pewnej chwili
czuję, że Maks się do mnie przytula. Jego uścisk jest tak ufny i szczery, że ja
po prostu wymiękam. Przytulam syna równie mocno i trwamy tak przez kilka minut.
- Nie pozwolę cię więcej skrzywdzić
- to mogę mu obiecać.
- Wiem, tato - Maks uśmiecha się
rozbrajająco - dlatego tak cię kocham.
Nowe miejsce na
pewno nie będzie mu przypominać o całym koszmarze, przez jaki przeszedł w
Olsztynie. Dlatego mam nadzieję, że z czasem o wszystkim zapomni. Ja zresztą
też. Pora zacząć nowy etap w życiu. Chciałbym, żeby tym razem się udało.
KONIEC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz