środa, 18 kwietnia 2018

Epilog


Czas spędzony w Olsztynie jest dla mnie beznadziejny nie ze względów sportowych, a tych prywatnych. Żałuję, że mój syn został tutaj tak przyjęty, że zatrudniłem Adę do opieki nad nim… Żałuję wielu innych rzeczy, ale czasu nie można już cofnąć. Zastanawiam się nad wyjazdem. Zabrałbym synka z daleka od matki, która nadal ,,pracuje” w zawodzie. Byłby też z dala od opiekunki, którą podobno skazano za fizyczne i psychiczne znęcanie się nad małym. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy.
- Nad czym myślisz, tatusiu? - w salonie nagle zjawia się Maks.
- Wiesz… - zawieszam głos na chwilę - może wyjedziemy?
-Gdzie? -  jego oczka robią się duże z ciekawości.
Myślę nad odpowiedzią przez dłuższą chwilę. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, co powiedzieć chłopcu, żeby nie czuł się zawiedziony. Nie chcę składać mu obietnic, bo przecież plany się zmieniają, a Maks to tylko dziecko, które jeszcze nie wszystko rozumie.
            - Pomyślimy jeszcze - mówię w końcu.
            - No dobrze - mały ochoczo zgadza się na propozycję - bo wiesz… ja nie chcę już tutaj mieszkać - wyznaje.
            - Ja też - odpowiadam całkiem szczerze.
W pewnej chwili czuję, że Maks się do mnie przytula. Jego uścisk jest tak ufny i szczery, że ja po prostu wymiękam. Przytulam syna równie mocno i trwamy tak przez kilka minut.
            - Nie pozwolę cię więcej skrzywdzić - to mogę mu obiecać.
            - Wiem, tato - Maks uśmiecha się rozbrajająco - dlatego tak cię kocham.
Nowe miejsce na pewno nie będzie mu przypominać o całym koszmarze, przez jaki przeszedł w Olsztynie. Dlatego mam nadzieję, że z czasem o wszystkim zapomni. Ja zresztą też. Pora zacząć nowy etap w życiu. Chciałbym, żeby tym razem się udało.


KONIEC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz