sobota, 2 marca 2013

Rozdział 7


Zmęczony, ale szczęśliwy przekraczam próg swojego mieszkania. Natychmiast czuję na swojej nodze te małe rączki, które ją oplatają. Maks łaskocze mnie swoją czupryną. W ogóle nie mogę się wyswobodzić z tego uścisku. Dopiero po dłuższej chwili chłopiec przestaje mnie obejmować i biegnie do pokoju. Ja w tym czasie zrzucam buty i odnoszę torbę do sypialni. W chwilę po tym kieruję się do salonu, w którym mały ogląda ulubioną bajkę. Tuż obok niego siedzi opiekunka, która widocznie dotrzymuje mu towarzystwa. Razem śmieją się i komentują motywy znanej kreskówki. Mój syn jest rozpromieniony. Cieszę się, że udało mu się polubić nową opiekunkę, choć oboje mieliśmy w stosunku do niej złe przeczucia. Ale na szczęście wszystko dobrze się układa. Jestem wdzięczny Gruszce za to, że polecił mi sprawdzoną opiekunkę dla takich dzieci, jak mój syn. Piotrek spadł nam z nieba i nigdy w życiu mu się nie odwdzięczę, chociaż nie wiem, jak bym się starał.
            - Ja w takim razie będę się zbierać – Ada przerywa ciszę, zakłóconą jedynie przez szum telewizora.
            - Już mnie zostawiasz? – Maks pyta smutno.
            - Przecież tata do ciebie wrócił – niania cierpliwie mu tłumaczy – spędzicie trochę czasu razem, a ja odwiedzę cię jutro.
            -To fajnie!– chłopiec znów jest rozpromieniony – to do jutra!
            - Trzymaj się – odrzeka Ada – miłego wieczoru! – zwraca się także do mnie.
Odwzajemniam jej uśmiech, po czym obserwuję, jak dziewczyna wychodzi z naszego mieszkania. Drzwi zamykają się bezszelestnie, więc jesteśmy już sami. Tylko ja i Maks. Przez cały ten wyjazd, z którego dopiero co wróciłem, marzyła mi się taka chwila. Tęskniłem za małym i nie mogłem doczekać się momentu, gdy wreszcie pobawię się z synkiem. Pragnienie to wzmagało się, kiedy młody środkowy zaczął drwić ze mnie i Maksa. Jedna rzecz mnie wtedy zastanowiła: co my mu zrobiliśmy, że aż tak nas nie cierpi?
            Gdybym mógł w dalszym ciągu gdybałbym nad czymś, co nie ma najmniejszego sensu. Mogę się tylko domyślać, co kieruje Hainem podczas  dokuczania mojemu synkowi. Jednak to w żaden sposób nie usprawiedliwi chłopaka, który wyżywa się na niewinnym trzyletnim dziecku. Nie popieram tego, więc nie pozwolę, aby ktoś męczył moje dziecko.
            - Tatuś! – moje ponure rozmyślania przerywa Maks – chodź, coś ci pokażę!
Nim zdążę odpowiedzieć, chłopiec już ciągnie mnie za rękę. Razem wchodzimy do jego pokoju, gdzie na dywanie stoi duży domek z klocków. Obydwoje siadamy na dywanie, po czym Maks prezentuje mi swoje dzieło.
            - To jest nasz dom – mówi uroczyście – będziemy w nim razem mieszkać.
            - Sam go zbudowałeś? – pytam mile zaskoczony.
            - Nie – chłopiec odpowiada z uśmiechem – Ada mi pomogła.
Po ostatniej wypowiedzi małego moje uznanie dla Ady wciąż rośnie. Jestem coraz bardziej przekonany, że moim synem zajmuje się właściwa osoba. Zupełnie nie spodziewałem się, że ona tak lubi dzieci. Jednakże pierwsze wrażenie okazało się mylne, zarówno dla mnie, jak i dla trzylatka, który żywo opowiada o kolejnych pomieszczeniach znajdujących się w zbudowanym przez niego domku.
            - I jeszcze będziemy mieć pieska – z twarzy malca nie schodzi uśmiech – będzie nas bronił.
            - Przed kim? – pytam z udawaną ciekawością.
            - Przed tym nie dobrym panem, który mi dokuczał wtedy w szatni.
Odpowiedź Maksa bardzo mnie zaskoczyła. W pierwszej chwili zupełnie nie wiem, jak się zachować. Nie chcę go urazić, więc zdecydowanie wolę zastanowić się nad tym, co do niego mówię. Poza tym nie chcę popsuć mu dobrego humoru, w który wprawił go mój dzisiejszy powrót.
            - A może coś zjemy? – pytam, zmieniając temat.
            - Chętnie – chłopiec zapomina o tym, co mówił wcześniej – bardzo zgłodniałem!
            - To chodźmy! – mówię, podając mu rękę.


###


            Dziś bez większych problemów udaje mi się wyjść z domu. Maks chętnie zostaje z Adą, która co rusz znajduje dla niego nowe zajęcia. Z każdym dniem, kiedy zostawiam syna pod jej  opieką, co raz bardziej się do niej przekonuję. Wiem, że gdyby nie mój klubowy przyjaciel, wciąż byłbym w bardzo trudnej sytuacji, być może bez wyjścia. Spokojny o malca wsiadam do samochodu, który wiezie mnie do miejsca mojej pracy. W świetnym nastroju przekraczam próg „Uranii”. Uśmiechnięty kieruję się do szatni, gdzie jest już większość drużyny. Rozglądam się po pomieszczeniu i witam z kolegami. Z każdym z nich zamieniam kilka zdań o panującej na zewnątrz pogodzie. W pewnej chwili wesoły nastrój znika. W szatni pojawia się Hain, który zachowuje się, jakby miał muchy w nosie. Ten rozkapryszony dzieciak okropnie psuje wszystkim humor i powoduje, że tracimy ochotę do treningu.
            - Hain, nie możesz się już zamknąć? – pyta lekko zniesmaczony Sobala.
            - Jak ci się nie podoba, to nie słuchaj – środkowy odzywa się bardzo nie przyjemnie.
            - Tylko, jakbyś nie wiedział, wszyscy mają cię po dziurki w nosie – do rozmowy włącza się Ferens.
            - Właśnie – przytakuje Żurek.
Atmosfera w tym niewielkim pomieszczeniu bardzo się zagęszcza. Większość zawodników popiera Wojtka i strofuje Piotra, który nie zdążył jeszcze powiedzieć nic na mój temat. I bardzo dobrze. Bo gdyby ktoś dopuścił tego kretyna do głosu, już pewnie słuchałbym, jaki Maks jest głupi i niedorozwinięty. Wcale tak nie jest, więc tym bardziej cieszę się, że chłopaki się do niego przyczepiły. Pewnie dyskusja trwałaby dalej, ale słyszymy gwizdek trenera, który wzywa nas do stawienia się na hali. Jak na komendę wstajemy i kierujemy się do pomieszczenia przeznaczonego na odprawy.


###


            - Jak się tutaj aklimatyzujesz? – pyta trener, który zdążył do mnie podejść po zakończeniu treningu.
            - W porządku – odpowiadam – dziękuję, że pan pyta.
            - Cała przyjemność po mojej stronie – szkoleniowiec się uśmiecha – a jak synek?
            - W porządku – mówię – świetnie bawi się ze swoją opiekunką.
            - Dobrze, że rozwiązałeś ten problem – Panas klepie mnie po ramieniu.
            - Ja również się cieszę – odwzajemniam uśmiech przełożonego.
            - A może przyprowadzisz go na halę któregoś dnia?
            - Chętnie – odpowiadam, nie kryjąc zaskoczenia – dziękuję!
Po rozmowie z trenerem humor od razu mi się poprawił. Dobry nastrój wraca i nic nie jest w stanie mi go odebrać. Nawet miotający się po szatni Hain. Środkowy jest nabuzowany, ale nie wiele mnie to interesuje. Postanawiam pojechać do domu, aby przekazać synowi tę świetną wiadomość. Z prędkością światła ubieram się i wybiegam z szatni.
             - Do jutra! – krzyczę przed wyjściem, a po chwili wdycham świeże powietrze.


###

Wena mi dziś dopisała, więc pozostawiam Was z najnowszym rozdziałem.
Kolejny już za tydzień o podobnej porze. 
Zapraszam wszystkich na fanpage.
Pozdrawiam i życzę miłego czytania :)

11 komentarzy:

  1. Rozdział świetny ! ;)
    Fajnie, że trener zaproponował Lukasowi, żeby przyprowadził małego na halę. ;) obawiam się tylko Haina, że będzie gadał jakieś głupoty...
    Oby było dobrze;) A Lukas niech się tak nie przejmuje nim i tym co gada.
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zawsze fenomenalny:) Cieszę się,że zarówno Maks jak i Lucas przekonali się do Ady:) Zastanawia mnie tylko dlaczego Piotrek się tak zachowuje w stosunku do Maksa. Mam nadzieję,że zagadka za niedługo się wyjaśni:)

    OdpowiedzUsuń
  3. MignonneAbattoir2 marca 2013 20:47

    No i jest genialnie, jak zawsze! :) Dobrze, że wszystko zaczyna się układać. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona propozycją trenera :) Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na takie przyjemne zwroty akcji w kolejnych notkach Geniuszu! : ***

    OdpowiedzUsuń
  4. No no, trener mnie zaskoczył. Na szczęście pozytywnie :D Fajnie, że mały będzie mógł być na hali ;) Ada jak na razie dobrze się spisuje - zobaczymy co wyniknie z tego w następnych odcinkach.

    Czekam z niecierpliwością na kolejne odcinki ;* :D

    OdpowiedzUsuń
  5. No, w końcu udało mi się nadrobić, a więc będę na bieżąco. :)
    Zaskoczyła mnie postawa Panasa. Z początku był tak sceptycznie nastawiony do synka Lucasa, a tu proszę, nawet chce go zaprosić na trening, to mi się podoba. :)
    Hainem nie warto się przejmować, widać, że to jeszcze niedojrzały dzieciak, który musi się przyczepić do wszystkiego. Jednakże ładnie ze strony chłopaków, że tak się wstawiają za Lucasem.
    Nie taki diabeł straszny jak go malują. Opiekunka spisuje się wyśmienicie. Oby tak już pozostało.

    OdpowiedzUsuń
  6. Może Hain ma jeakieś złe wspomnienia małymi dziećmi i dlatego jest tak niemiły? W każdym razie, dobrze, że w końcu Lucas będzie mógł przyprowadzić małego i salę. I super, że maluch tak dobrze dogaduje się z opiekunką.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Maks coraz większym zaufaniem obdarza opiekunkę. Widać, że dziewczyna ma świetny kontakt z dziećmi ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie rozumiem Haina, kompletnie. Cieszę się, że przekonali się do Ady, mam nadzieję, że nie wyniknie z nią żadna nieprzyjemna sytuacja.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hain jest niedojrzałym dzieciakiem, a sam nie zdaje sobie sprawy z tego, że robi tak, bo może jemu brakuje takiego uczucia jakie łączy Maksa z tatą? Może to taki przejaw zazdrości, a może taki już jest? Sama nie wiem... Trener mnie zaskoczył :) Miła pogawędka to rozumiem, ale że zaprosił Maksa na trening? To już dla mnie duże zaskoczenie, na plus oczywiście :) Na temat Ady będę mogła coś powiedzieć dopiero po dłuższym czasie, bo teraz jest fajnie, Maks jest grzeczny, trochę przestraszony, ale jak zachowa się dziewczyna, jak chłopczyk się całkiem do niej przekona i jak każde normalne dziecko zacznie broić? Mam nadzieję, że nadal będzie tak miła :)
    Pozdrawiam i przepraszam ze wszelkie opóźnienia ale ostatnio na nic nie mam czasu :( Niestety coś kosztem czegoś :( Jednak obiecuję poprawę :) nulka :*:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajny rozdział, pisz dalej, juz nie mogę się doczekac dalszych opowiadań ! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Postawa trenera na prawdę mnie zaskoczyła. W pozytywny sposób :) W końcu mały powinien być blisko taty.
    Co do Lukasa i Maksa to cieszę się,że zaczynają się przekonywać do Ady.
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i zapraszam do siebie !

    OdpowiedzUsuń