sobota, 9 marca 2013

Rozdział 8


Już mam wsiąść do samochodu, gdy dogania mnie Wojtek. Młody środkowy uśmiecha się wesoło, co wywołuje uśmiech także u mnie. Chociaż z drugiej strony jestem tym mile zaskoczony. Cieszę się, że z większością drużyny mam dobry kontakt i prawie wszyscy zaakceptowali mojego synka.
            - Co jest, młody? – pytam, nie kryjąc swojego chichotu.
            - Mam do ciebie sprawę – Wojtek wyrzuca z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego.
            - Słucham cię – odpieram zachęcająco.
            - Dawid organizuje dzisiaj małą domówkę i prosił, żeby zapytać, czy nie wpadniesz?
            - Myślę, że to dobry pomysł – mówię – pozwól, że zadzwonię do opiekunki małego.
            - Jasne – środkowy pokazuje białe zęby w szerokim uśmiechu.
Nim udaje mi się dodzwonić do Ady, mija dobrych kilka minut. Obiecywała, że będzie nosić telefon przy sobie, ale to nie takie łatwe, gdy kąpie małego, czy akurat się razem bawią. Jednak po dłuższej chwili udaje się. Informuję opiekunkę, że nie wrócę dziś na noc, po czym chowam telefon. W chwilę później wrzucam do bagażnika swoją torbę, jak również zajmuję miejsce za kierownicą. Do mojego samochodu wprasza się Wojtek, który nie ma prawa jazdy, co jest równoznaczne z tym, że nie jest w stanie dostać się do mieszkania Guni. Większość chłopaków już pojechała lub nie mają miejsc w swoich pojazdach, dlatego jestem zmuszony przygarnąć Sobalę. Lecz dla mnie nie stanowi to żadnego problemu. Wręcz przeciwnie – cieszę się, że będę miał towarzystwo. Wbrew pozorom lubię tego geniusza, gdyż zawsze dopisuje mu świetny humor, który często udziela się całej drużynie.
            - A masz chociaż adres? – pytam, przerywając Wojtkowi opowiadanie dowcipów.
            - Tak, tak – odpowiada, usłyszawszy, o co proszę – Gdańska 16/3.
Dziękuję koledze za udzielenie koniecznych informacji, po czym pozwalam, aby wrócił do zasypywania mnie kolejnymi żartami. Przyznam, że niektóre z nich są nawet zabawne, co wywołuje u nas kolejne napady śmiechu. Nie mogę jednak śmiać się do rozpuku, ponieważ prowadzę samochód. W związku z tym nie chcę spowodować żadnego wypadku. W przeciwnym razie nie mógłbym zająć się wychowaniem syna. Co gorsza, gdybym zginął małego czekałby dom dziecka lub jakaś rodzina zastępcza, czego wolałbym uniknąć. Nie było mi dane rozmyślać na temat synka, gdyż wciąż słuchałem instrukcji Wojtka, który wskazywał  drogę. Na drogach nie ma dużego ruchu, więc szybko dojeżdżamy. No cóż, czas zaczynać.


###


            Kiedy na podwórku zrobiło się ciemno, do mojego pokoju przychodzi Ada. Siada na moim łóżeczku i mówi, że tatuś nie wróci dzisiaj na noc. Zamiast tego ona będzie mnie pilnować. Jestem z tego powodu dosyć smutny. Strasznie cieszyłem się, że tatuś przyjdzie i zrobi mi pyszną kolację. Ale koledzy zaprosili go na imprezę i nie mógł im odmówić. Trochę szkoda. Jednak Ada też stara się zapełnić mój czas. Często zabiera mnie na spacery i razem się bawimy. Ona cały czas ma nowe pomysły i nigdy się z nią nie nudzę.
            - Maks, pobawisz się trochę sam? – pyta uśmiechnięta.
            - Dobrze – zgadzam się od razu.
Ada mierzwi moje włosy, po czym wychodzi. Starannie zamyka drzwi mojego pokoiku i idzie do kuchni. Po chwili słychać w domku dzwonek do drzwi. Moja niania natychmiast idzie otworzyć. Przez moment myślę sobie, że to tatuś, ale niestety się mylę. Do holu wchodzi jakaś pani, chyba koleżanka Ady. Chciałbym wyjść, żeby zobaczyć, co się dzieje, ale znów czuję strach. Boję się, że ta pani jest straszna i zacznie po mnie krzyczeć. Dlatego zostaję u siebie i zaczynam usypiać mojego misia. Hubert jest ciężko chory, więc muszę się nim zająć. Jest mu też bardzo smutno, więc staram się go pocieszyć. Jednak piosenki, które śpiewam misiowi w niczym nie pomagają. Hubert nadal płacze. Ma także wysoką temperaturę. Muszę go położyć w swoim łóżeczku, co też czynię. Żeby nie był taki samotny kładę się obok niego pod kolorową kołdrą. Nie zauważam więc, kiedy zasypiam w objęciach swojej ulubionej maskotki.


###


            Budzę się po kilku godzinach spokojnego snu. Cichutko wychodzę z łóżeczka, po czym otwieram drzwi swojego pokoju. Staram się nie hałasować, żeby nie przeszkadzać. Widzę jednak, że ta obca kobieta już sobie poszła. Ada siedzi teraz w salonie i ogląda w telewizji jakiś program. W dłoni trzyma kieliszek wypełniony czymś czerwonym. Może to wino – nie wiem, bo jestem jeszcze zbyt mały, żeby to rozpoznać. Cichutko siadam obok niani, do której staram się przytulić. Ada jednak mnie odpycha i patrzy na mnie groźnym wzrokiem.
            - Czemu nie chcesz mnie przytulić? – pytam smutno.
            - Bo nie mam na to ochoty, robalu – odpowiada.
            - Ale zawsze mnie przytulałaś – próbuję zaprotestować.
            - No, to co – jej głos staje się coraz bardziej nie przyjemny – spadaj już.
Kiedy słyszę słowa opiekunki robi mi się naprawdę przykro. Postanawiam więc wrócić do swojego pokoiku, lecz po zejściu z kanapy przewracam niechcący stojące przy stole krzesło. Po salonie rozlega się ogromny huk. Natychmiast chowam się  za kanapą. Skulony chowam główkę w swoich ramionach. Czuję, że moje serduszko bardzo szybko bije, jakby ze strachu. Po paru minutach Ada odnajduje mnie. Opiekunka ciągnie mnie za rączkę, czym zmusza do wstania, więc tak też robię. W chwilę później niania znów siada na kanapie. Kładzie mnie brzuszkiem na swoich kolanach i raz po raz uderza dłonią w moją pupę. Chociaż staram się nie płakać, łzy cisną się do moich oczek. Zaciskam więc powieki, aby ona tego nie zauważyła.
            - To boli! – krzyczę nie postrzeżenie dla samego siebie.
            - Ma boleć! – Ada również krzyczy – A teraz się zamknij głupi dzieciaku!
Żeby nie złościć jej bardziej nic już nie mówię. Pozwalam tylko, żeby pojedyncze łezki spływały po moich malutkich policzkach. Na szczęście po kilku minutach Ada przestaje mnie bić. Znów ciągnie mnie za rączkę. Tym razem niania kieruje swoje kroki do łazienki. Nim zdążę się zorientować, zamyka mnie w ciemnym pomieszczeniu.
            - Boję się – krzyczę, łkając donośnie.
            - Nie interesuje mnie to – jej głos staje się oziębły – wyjdziesz, jak ci powiem.
Po tych słowach Ada odchodzi od drzwi, wracając do salonu.



9 komentarzy:

  1. A wydawała mi się taka sympatyczna... pozory mylą.
    Mam nadzieję,że Lukas dowie się o całym zajściu i ją zwolni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co się stało z Adą? Coś jest bardzo nie tak...

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest jej siostra bliźniaczka, która jest wredna, bo Ada gdzieś wyszła :P Zgaduje...:))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam
    http://miloscisiatkowka.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże, to jest jednak wiedźma a nie opiekunka. Co się z nią tak nagle stało? Przecież była taka miła, chętna do zabawy. Może to ta koleżanka tak ją wytrąciła z równowagi? Niemniej jednak to jej i tak nie usprawiedliwia. Lucas musí się o tym dowiedzieć, i to migiem. Nie może ujść jej to na sucho.

    OdpowiedzUsuń
  6. MignonneAbattoir9 marca 2013 23:50

    Tak dobrze sie zapowiadała, a tu o... Pozory czasem bardzo mylą... Oby to był taki pierwszy i ostatni występek! ;C

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja wam mówię, to wredna siostra bliźniaczka, która ja chwilowo zastępuje :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie no myślałam, że ta Ada jest fajna. Maks też był do niej już przekonany a tu taki numer.. Biedny Maks ;( Maks mówi powiedzieć Lukasowi o całym tym zajściu, żeby to się już więcej nie powtórzyło. Najlepiej będzie jak ją zwolni!
    Czekam na rozwój wydarzeń w tej sprawie.
    Pozdrawiam ! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ta Ada to niezła s... ! Mam nadzieję, że Maks powie wszystko swojemu tacie. Chociaż z drugiej strony zrozumiem go, jeśli tego nie zrobi - będzie się bał reakcji Ady. A potem mogłoby być jeszcze gorzej. Żadne wyjście z tej sytuacji nie jest dobre...

    Czekam na kolejne odcinki ;)

    OdpowiedzUsuń