Już mam wsiąść do
samochodu, gdy dogania mnie Wojtek. Młody środkowy uśmiecha się wesoło, co
wywołuje uśmiech także u mnie. Chociaż z drugiej strony jestem tym mile
zaskoczony. Cieszę się, że z większością drużyny mam dobry kontakt i prawie
wszyscy zaakceptowali mojego synka.
- Co jest, młody? – pytam, nie kryjąc swojego chichotu.
- Mam do ciebie sprawę – Wojtek wyrzuca z siebie słowa z
prędkością karabinu maszynowego.
- Słucham cię – odpieram zachęcająco.
- Dawid organizuje dzisiaj małą domówkę i prosił, żeby
zapytać, czy nie wpadniesz?
- Myślę, że to dobry pomysł – mówię – pozwól, że
zadzwonię do opiekunki małego.
- Jasne – środkowy pokazuje białe zęby w szerokim
uśmiechu.
Nim udaje mi się dodzwonić
do Ady, mija dobrych kilka minut. Obiecywała, że będzie nosić telefon przy
sobie, ale to nie takie łatwe, gdy kąpie małego, czy akurat się razem bawią. Jednak
po dłuższej chwili udaje się. Informuję opiekunkę, że nie wrócę dziś na noc, po
czym chowam telefon. W chwilę później wrzucam do bagażnika swoją torbę, jak
również zajmuję miejsce za kierownicą. Do mojego samochodu wprasza się Wojtek,
który nie ma prawa jazdy, co jest równoznaczne z tym, że nie jest w stanie
dostać się do mieszkania Guni. Większość chłopaków już pojechała lub nie mają
miejsc w swoich pojazdach, dlatego jestem zmuszony przygarnąć Sobalę. Lecz dla
mnie nie stanowi to żadnego problemu. Wręcz przeciwnie – cieszę się, że będę
miał towarzystwo. Wbrew pozorom lubię tego geniusza, gdyż zawsze dopisuje mu
świetny humor, który często udziela się całej drużynie.
- A masz chociaż adres? – pytam, przerywając Wojtkowi
opowiadanie dowcipów.
- Tak, tak – odpowiada, usłyszawszy, o co proszę – Gdańska
16/3.
Dziękuję koledze za
udzielenie koniecznych informacji, po czym pozwalam, aby wrócił do zasypywania
mnie kolejnymi żartami. Przyznam, że niektóre z nich są nawet zabawne, co wywołuje
u nas kolejne napady śmiechu. Nie mogę jednak śmiać się do rozpuku, ponieważ
prowadzę samochód. W związku z tym nie chcę spowodować żadnego wypadku. W
przeciwnym razie nie mógłbym zająć się wychowaniem syna. Co gorsza, gdybym
zginął małego czekałby dom dziecka lub jakaś rodzina zastępcza, czego wolałbym
uniknąć. Nie było mi dane rozmyślać na temat synka, gdyż wciąż słuchałem
instrukcji Wojtka, który wskazywał
drogę. Na drogach nie ma dużego ruchu, więc szybko dojeżdżamy. No cóż,
czas zaczynać.
###
Kiedy na podwórku zrobiło się ciemno,
do mojego pokoju przychodzi Ada. Siada na moim łóżeczku i mówi, że tatuś nie
wróci dzisiaj na noc. Zamiast tego ona będzie mnie pilnować. Jestem z tego
powodu dosyć smutny. Strasznie cieszyłem się, że tatuś przyjdzie i zrobi mi
pyszną kolację. Ale koledzy zaprosili go na imprezę i nie mógł im odmówić. Trochę
szkoda. Jednak Ada też stara się zapełnić mój czas. Często zabiera mnie na
spacery i razem się bawimy. Ona cały czas ma nowe pomysły i nigdy się z nią nie
nudzę.
- Maks, pobawisz się trochę sam? –
pyta uśmiechnięta.
- Dobrze – zgadzam się od razu.
Ada
mierzwi moje włosy, po czym wychodzi. Starannie zamyka drzwi mojego pokoiku i
idzie do kuchni. Po chwili słychać w domku dzwonek do drzwi. Moja niania
natychmiast idzie otworzyć. Przez moment myślę sobie, że to tatuś, ale niestety
się mylę. Do holu wchodzi jakaś pani, chyba koleżanka Ady. Chciałbym wyjść,
żeby zobaczyć, co się dzieje, ale znów czuję strach. Boję się, że ta pani jest
straszna i zacznie po mnie krzyczeć. Dlatego zostaję u siebie i zaczynam
usypiać mojego misia. Hubert jest ciężko chory, więc muszę się nim zająć. Jest mu
też bardzo smutno, więc staram się go pocieszyć. Jednak piosenki, które śpiewam
misiowi w niczym nie pomagają. Hubert nadal płacze. Ma także wysoką
temperaturę. Muszę go położyć w swoim łóżeczku, co też czynię. Żeby nie był
taki samotny kładę się obok niego pod kolorową kołdrą. Nie zauważam więc, kiedy
zasypiam w objęciach swojej ulubionej maskotki.
###
Budzę się po kilku godzinach
spokojnego snu. Cichutko wychodzę z łóżeczka, po czym otwieram drzwi swojego
pokoju. Staram się nie hałasować, żeby nie przeszkadzać. Widzę jednak, że ta
obca kobieta już sobie poszła. Ada siedzi teraz w salonie i ogląda w telewizji
jakiś program. W dłoni trzyma kieliszek wypełniony czymś czerwonym. Może to
wino – nie wiem, bo jestem jeszcze zbyt mały, żeby to rozpoznać. Cichutko siadam
obok niani, do której staram się przytulić. Ada jednak mnie odpycha i patrzy na
mnie groźnym wzrokiem.
- Czemu nie chcesz mnie przytulić? –
pytam smutno.
- Bo nie mam na to ochoty, robalu –
odpowiada.
- Ale zawsze mnie przytulałaś –
próbuję zaprotestować.
- No, to co – jej głos staje się
coraz bardziej nie przyjemny – spadaj już.
Kiedy
słyszę słowa opiekunki robi mi się naprawdę przykro. Postanawiam więc wrócić do
swojego pokoiku, lecz po zejściu z kanapy przewracam niechcący stojące przy
stole krzesło. Po salonie rozlega się ogromny huk. Natychmiast chowam się za kanapą. Skulony chowam główkę w swoich
ramionach. Czuję, że moje serduszko bardzo szybko bije, jakby ze strachu. Po paru
minutach Ada odnajduje mnie. Opiekunka ciągnie mnie za rączkę, czym zmusza do
wstania, więc tak też robię. W chwilę później niania znów siada na kanapie.
Kładzie mnie brzuszkiem na swoich kolanach i raz po raz uderza dłonią w moją
pupę. Chociaż staram się nie płakać, łzy cisną się do moich oczek. Zaciskam
więc powieki, aby ona tego nie zauważyła.
- To boli! – krzyczę nie
postrzeżenie dla samego siebie.
- Ma boleć! – Ada również krzyczy –
A teraz się zamknij głupi dzieciaku!
Żeby
nie złościć jej bardziej nic już nie mówię. Pozwalam tylko, żeby pojedyncze
łezki spływały po moich malutkich policzkach. Na szczęście po kilku minutach
Ada przestaje mnie bić. Znów ciągnie mnie za rączkę. Tym razem niania kieruje
swoje kroki do łazienki. Nim zdążę się zorientować, zamyka mnie w ciemnym
pomieszczeniu.
- Boję się – krzyczę, łkając
donośnie.
- Nie interesuje mnie to – jej głos
staje się oziębły – wyjdziesz, jak ci powiem.
Po
tych słowach Ada odchodzi od drzwi, wracając do salonu.
A wydawała mi się taka sympatyczna... pozory mylą.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że Lukas dowie się o całym zajściu i ją zwolni.
Co się stało z Adą? Coś jest bardzo nie tak...
OdpowiedzUsuńTo jest jej siostra bliźniaczka, która jest wredna, bo Ada gdzieś wyszła :P Zgaduje...:))))
OdpowiedzUsuńZapraszam
OdpowiedzUsuńhttp://miloscisiatkowka.blog.pl/
Boże, to jest jednak wiedźma a nie opiekunka. Co się z nią tak nagle stało? Przecież była taka miła, chętna do zabawy. Może to ta koleżanka tak ją wytrąciła z równowagi? Niemniej jednak to jej i tak nie usprawiedliwia. Lucas musí się o tym dowiedzieć, i to migiem. Nie może ujść jej to na sucho.
OdpowiedzUsuńTak dobrze sie zapowiadała, a tu o... Pozory czasem bardzo mylą... Oby to był taki pierwszy i ostatni występek! ;C
OdpowiedzUsuńJa wam mówię, to wredna siostra bliźniaczka, która ja chwilowo zastępuje :P
OdpowiedzUsuńNie no myślałam, że ta Ada jest fajna. Maks też był do niej już przekonany a tu taki numer.. Biedny Maks ;( Maks mówi powiedzieć Lukasowi o całym tym zajściu, żeby to się już więcej nie powtórzyło. Najlepiej będzie jak ją zwolni!
OdpowiedzUsuńCzekam na rozwój wydarzeń w tej sprawie.
Pozdrawiam ! :*
Ta Ada to niezła s... ! Mam nadzieję, że Maks powie wszystko swojemu tacie. Chociaż z drugiej strony zrozumiem go, jeśli tego nie zrobi - będzie się bał reakcji Ady. A potem mogłoby być jeszcze gorzej. Żadne wyjście z tej sytuacji nie jest dobre...
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne odcinki ;)