sobota, 16 marca 2013

Rozdział 9


W tej łazience jest ciemno i strasznie! Rzeczy, które w oświetleniu wydają się niegroźne, teraz sprawiają wrażenie potworów, które za chwile zrobią mi krzywdę. Nie chcę tu być, bo bardzo się boję! Chcę wrócić do swojego pokoiku i zasnąć albo przytulić się do tatusia, co jest teraz zupełnie nie możliwe. Żeby nie musieć tak się bać, zajmuję sobie miejsce między koszem na pranie, a szafką, w której tatuś trzyma ręczniki. Chowam główkę w ramionach i płaczę. Cichutko, żeby Ada nie słyszała. Jeśli moja niania dowie się, że po policzkach płyną mi łezki, na pewno znowu dostanę od niej lanie. Nie lubię, jak ktoś mnie bije lub krzyczy, więc staram się jak najmniej ją denerwować. Również teraz. Chociaż bardzo chcę stąd wyjść. Mam wrażenie, że siedzę tutaj całą wieczność, przez co jestem jeszcze smutniejszy. Poza tym muszę się już wykąpać i zjeść kolację. Powinienem też zajrzeć do mojego misia, bo na pewno się o mnie martwi. Chcę go uspokoić i powiedzieć, że wszystko jest dobrze. Mijają kolejne chwile, a ja nadal tu tkwię. Łezki, które wcześniej kapały z moich maleńkich policzków, już wysychają, a ja nie mam siły, aby uronić następne. Jestem już bardzo zmęczony. I coraz bardziej chce mi się spać. Nie zauważam już tych wszystkich strasznych rzeczy, które mnie otaczają. Opieram główkę o szafkę, po czym Morfeusz zabiera mnie do swojej krainy.


###


            Impreza, którą zorganizował Dawid, trwa w najlepsze. Wszyscy dobrze się bawią i wesoło ze sobą gawędzą. Ale ja nie mam już ochoty na dalsze szaleństwa. Czuję się już zmęczony, a wypity alkohol zaczyna szumieć mi w głowie. Nie wypiłem zbyt wiele, lecz procenty buzują w moich żyłach. Jedyna rzecz, której pragnę to łóżko. Nie jakaś kanapa, czy materac w mieszkaniu kolegi, a łóżko. Moje własne, znajdujące się w pokoju sąsiadującym z pokojem Maksa. I chociaż zostawiłem syna pod dobrą opieką, to bardzo się za nim stęskniłem. Co prawda obiecałem małemu przed wyjściem, że zagramy dziś w jego ulubioną grę planszową, nie mogę dotrzymać słowa. Gdyby nie ta impreza, teraz byśmy się bawili. Jednak nie mogę cały czas myśleć o dziecku. Nie dzieje mu się krzywda, a ja muszę wziąć pod uwagę swoje potrzeby. Kocham go nad życie, lecz myśląc tylko o tym, czego potrzebuje, mógłbym go zbyt mocno rozpieścić. Nie o to mi chodzi. Chcę mieć z Maksem najlepszy kontakt, jaki jestem w stanie mieć. Marzę również o tym, aby dobrze go wychować, co oznacza, że malec nie może mieć zwyczajnie wszystkiego, o czym marzy, bo po prostu nasz kontakt i relacje zostaną zastąpione kolejnymi bezużytecznymi zabawkami, a zabawki to przecież nie miłość rodzica do dziecka.
            - Dawid – zwracam się do gospodarza imprezy – kursują tu jakieś autobusy?
            - Najbliższy jest za 5 minut z przystanku po drugiej ulicy – słyszę odpowiedź.
            - Jesteś wielki – poklepuję Gunię po ramieniu – dzięki za wszystko.
            - Spadasz już? – do rozmowy włącza się Gruszka.
            - Tak – odpieram – chcę się już położyć.
            - W takim razie odwiozę cię – mówi Piotrek – spokojnie, nie piłem.
W chwilę po tym wychodzimy z imprezy organizowanej przez Dawida. Milcząc kierujemy się do samochodu Gruszki, który stoi tuż nieopodal wejścia do klatki schodowej. Kapitan bez słowa otwiera samochód i gestem wskazuje mi miejsce dla pasażera.  Czym prędzej wsiadam do wnętrza jego Toyoty, po czym zapinam pas. W chwilę później Piotrek do mnie dołącza i odpala silnik.
            - Czemu nie chciałeś zostać – kolega pyta mnie, kiedy wyjeżdżamy na drogę.
            - Jestem już zmęczony – tłumaczę – a poza tym, chcę już się zobaczyć z małym.
            - Tęsknisz za nim? – jak dla mnie to pytanie jest oczywiste, ale odpowiadam.
            - Bardzo – nie kryję troski o chłopca – to jedyna bliska osoba, którą mam.
W samochodzie zapada niezręczna cisza, ale to nawet dobrze. Chociaż przyjaźnię się z Piotrem od samego początku, nie chcę słuchać teraz banalnych wywodów w stylu „będzie dobrze”, „nie martw się”, „ dasz radę”. Każdego dnia staram się dać z siebie wszystko, aby małemu niczego nie brakowało, jednak czyjaś motywacja nie jest mi potrzebna. Zwłaszcza tych, którzy mają pełne rodziny, kochające żony i gromadkę dzieci. Ja mam tylko jednego syna i sam podołam temu, co mnie czeka.
            - Jesteśmy już na miejscu – z zamyślenia wyrywa mnie głos przyjmującego.
            - Tak szybko? – nie mogę ukryć zdumienia.
            - Owszem – Gruszka uśmiecha się ledwo widzialnie – zmykaj już na górę.
Staram się wykrzesać z siebie choć trochę uśmiechu, chociaż zmęczenie mi na to nie pozwala. Cieszę się, że jestem już na miejscu, co kolejny raz zawdzięczam niezawodnemu Gruszce. Dziękuję mu ochrypłym głosem, po czym kieruję się na górę. Nie marzy mi się nic innego, jak tylko własne łóżko.


###


            Po jakimś czasie zostaję wyrwany ze snu. Otwieram oczka, ale na krótko. Niemal natychmiast zaciskam powieki, bo oślepia mnie zapalone światło. I nagle uświadamiam sobie, gdzie jestem. To łazienka, w której przed paroma godzinami zamknęła mnie Ada. Powoli staram się przyzwyczaić do światła. Obok mnie stoi Ada, która wygląda bardzo spokojnie. Pomaga mi się wyswobodzić z mojej kryjówki, a po chwili przynosi czystą piżamkę i napuszcza mi wody do wanny. Wrzuca do niej również moje ulubione zabawki. W chwilę później podnosi, żeby mnie do niej włożyć. Uśmiecha się przy tym bardzo ładnie, co powoduje, że mój dobry nastrój znowu wraca.
            - Przepraszam – mówi, gdy bawię się swoją ulubioną kaczką – nie chciałam tego zrobić.
            - Dobrze – odpowiadam jej wolno – ale ja strasznie się bałem.
            - Wiem, słońce – oznajmia – ale nie gniewaj się na mnie – w zamian za to zabiorę cię jutro na lody.
            - Naprawdę? – nie mogę uwierzyć w to, co mówi niania.
            - Tak – znowu się uśmiecha  - a teraz się umyj i pójdziemy spać.
Czuję, że muszę wybaczyć jej to, co zrobiła. Tak ładnie się uśmiecha, że zapominam o wszystkim, co się dziś wydarzyło i posłusznie wykonuję jej polecenia. Nawet przytakuję, gdy przed snem prosi mnie, aby nie mówić nic tatusiowi. Wierzę, że było to tylko raz.

11 komentarzy:

  1. NIE PODOBA MI SIĘ TA ADA. Niech Lukas wywali ją z ich wspólnego życia jak najszybciej. Tyle w temacie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. MignonneAbattoir16 marca 2013 20:24

    No ładnie. Ada pokazała swoje prawdziwe oblicze. Czy to będzie tylko raz? Nie wiem.. Oby się to nie powtórzyło.. Jestem oburzona jej zachowaniem! Gdyby tak Lucas zerwał się z tej imprezy wcześniej.. Ech. Czekam z niecierpliwością na rozwój wydarzeń! ; **

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Ada, Ada - pokazała swoją prawdziwą twarz... Szkoda, że okazała się być taką osobą. Mam nadzieję, że Lucas szybko się w tym zorientuje i pozbędzie się jej !

    Czekam na kolejne odcinki ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie wierzę w poprawę Ady. Jeśli zrobiła to raz, będzie bić i karać Maksa w taki sposób zawsze... Szkoda, bo to strasznie fajny i słodki dzieciak a w taki sposób tylko mu szkodzi. Przez nią będzie nieufny i będzie się bał powiedzieć ojcu prawdę z myślą, że ten mu nie uwierzy. Mam nadzieję, że Lucas się szybko połapie w zachowaniu opiekunki nim ta całkiem zniszczy psychikę chłopca albo Maks się odważy i powie o wszystkim ojcu a ten mu uwierzy :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie o ta Ada to jest jakaś nienormalna .. ! Moim zdaniem z nią będą jeszcze kłopoty, nie wierzę w to, że to był tylko ten jedyny raz. Bardzo chciałam aby Lukas się o tym dowiedział, myślałam, że on zdąży wrócić do domu jak Maks będzie jeszcze uwięziony, ale inaczej się stało, a na miejscu Maksa powiedziałabym o tym całym zajściu Tacie, ale on jej wybaczył bo przekupiła go lodami... ;/
    Mam obawy co do tej Ady..
    Czekam na dalsze wydarzenia.
    Pozdrawiam !! :****

    OdpowiedzUsuń
  6. zaczynam mieć wątpliwości co do szczerości Ady. skoro już raz zrobiła takie świństwo, może je uczynić po raz drugi. może i Maks się jej boi, ale jak na mój gust powinien powiedzieć tacie, co zaszło. tak na wszelki wypadek, żeby to się już nie powtórzyło.
    pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Maks jest takim cudownym dzieckiem,że bicie go jest niedopuszczalne i paskudne. Taki ufny, wspaniały... W sumie to jeszcze tylko dziecko, łatwo je przekupić, no właśnie lodami na przykład. Nie rozumiem postępowania Ady, toż to kompletnie nielogiczne bić dziecko, bez wyraźnego powodu. Ogólnie dzieci bić się nie powinno. Ehh.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta Ada wydaje się jakaś podejrzana. I coś mi się wydaje, że na tym pierwszym razie się nie skończy...

    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Aż mi się smutno zrobiło kiedy to przeczytałam.
    Podzielam zdanie poprzedników dotyczące tego,że na jednym klapsie się nie skończy.
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Am no cóż .. Ada ... psychopatka ? tak chyba to określenie pasuje. Eh patologia jest wszędzie -.- .
    Ogólnie nadrobiłam i czuje się z siebie dumna ;P
    Czekam na kolejny :P
    Pozdrowienia Wredota

    OdpowiedzUsuń
  11. Z Adą coś jest nie tak. Nie podoba mi się to...
    Bardzo fajnie piszesz z perspektywy Maksa.
    Ogólnie bardzo mi się podoba. Czekam na kolejny rozdział. :) Pozdrawiam. :**

    OdpowiedzUsuń