wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 17

- Cześć synku – mówi tatuś, kiedy wchodzi do mojego pokoiku.
            - Cześć – uśmiecham się swoim najładniejszym uśmiechem.
            - Muszę coś ci powiedzieć – tata ma bardzo smutną minę.
I wtedy wiem, że znowu coś się stało. Albo tata pokłócił się z mamą, tak jak wtedy, albo znowu musie wyjechać gdzieś daleko. Bardzo go kocham i chcę, żeby był ze mną cały czas. Już od jakiegoś czasu staram się mu przekazać, że Ada jest bardzo złą nianią, ale tata bardzo jej wierzy. To jakaś rodzina wujka Piotrka, więc tacie jest na pewno głupio ją zwolnić. Ale powinien zrobić to już bardzo dawno. Taki ktoś jak ona nie powinna się mną opiekować!
            - Coś smutnego się stało? – zadając to pytanie, robię bardzo duże oczka.
            - Nie, synku… - tata też posmutniał – muszę tylko wyjechać na weekend.
            - Znowu grasz jakiś ważny mecz? – o mało co nie udaje mi się rozpłakać.
            - Tak – tatuś uśmiecha się cierpko – ale przywiozę ci z niego coś fajnego.
            - A co? – moja ciekawość jest bardzo duża.
            - Zobaczymy – tatuś mierzwi mi włosy – na pewno będziesz zadowolony.
Już wiem, że wyjazd taty do Bydgoszczy nie będzie dla mnie taki trudny, jak tamten na południe. Wiem, że taka jest jego praca i nie mogę domagać się, aby został ze mną tutaj. Postaram się być dla Ady miły, żeby nie dała mu żadnej kary. To będzie bardzo trudne, ale zrobię to dla mojego taty. Chociaż znowu boli mnie brzuszek na myśl o niani, staram się nie dać tego po sobie poznać, ale tata wszystko widzi.
            - Co się stało, słonko? – tata pyta z troską.
            - Boli mnie brzuszek – odpowiadam cichutko.
            - Może zjadłeś coś, co ci zaszkodziło? – tata próbuje znaleźć przyczynę.
            - Chyba tak…
Boję się powiedzieć tatusiowi, jaki jest prawdziwy powód tej dolegliwości. Nie chcę, żeby przed takim ważnym meczem tata się zdenerwował, a jego drużyna przegrała. Myślę też, że nikt by mi nie uwierzył. Przecież Ada to taka fajna niania. Bardzo lubi dzieci. Właściwie to wszystko guzik prawda! Powiem tacie o tym, dopiero jak wróci, teraz nie chcę go denerwować.
            - Przyniosę ci tabletkę i powiem Adzie, żeby się tobą zajęła, dobrze?
            - To znaczy, że włączy mi bajki i będę mógł zjeść coś słodkiego? – pytam.
            - Jeśli poczujesz się troszkę lepiej, to oczywiście – tata znowu się uśmiecha.
W chwilę później bierze mnie na rączki i zanosi do salonu. Znów włącza moją ulubioną bajkę i przynosi butelkę z soczkiem. Całuje mnie jeszcze na pożegnanie, a potem mówi niani, żeby dobrze się mną zajmowała. Ada przytakuje z uśmiechem, po czym zamyka za tatą drzwi.


###


            - Katherina?! – z mojego gardła wyrywa się niepohamowany krzyk – Co ty tu robisz?!
            - Czekam na ciebie, nie widać? – ton jej głosu jest arogancki.
            - Czego tu jeszcze szukasz? – pytam sucho.
            - Hmm… pomyślmy… - moja była dziewczyna zamyśla się na chwilę – chcę się regularnie widywać z Maksem.
Tego było już za wiele! Nie było jej przez całe trzy lata, kiedy ja sam musiałem podołać obowiązkom w pracy i wychowaniu syna jednocześnie. Ona wolała ćpać, niż mi pomagać! Zostawiła nas obydwoje! Stojąc tak przed nią czuję się, jakby ktoś rozdzierał mi serce. Nie potrafię wybaczyć jej tego wszystkiego, co zrobiła mi i Maksowi. Gdybym mógł zabijać wzrokiem, moja była już dawno leżałaby na parkingu przed halą. Próbuję ją ignorować. Nie zaszczycając Kateriny spojrzeniem wyjmuję z bagażnika swoją torbę. Już mam udać się do autokaru, gdy matka mojego synka zatrzymuje mnie dosyć zdecydowanym ruchem.
            - Pozwolisz mi się z nim spotykać, czy mam to załatwić drogą sądową? – pyta, unosząc do góry brew.
            - Owszem – odpieram dla świętego spokoju – ale tylko w mojej obecności.
Nie mogę pozwolić na to, aby kiedykolwiek mały został sam na sam z tą ćpunką. Gdybym mógł być w domu tamtego dnia, gdy wzięła go na spacer, na pewno nie zgodziłbym się na to, co zrobiła. Z całą pewnością na pewno załatwiła sobie jakąś działkę. Cholera wie, co dokładnie łykała, ale jej wygląd na to wskazywał. Teraz jest wściekła. Niemalże udaje jej się podejść i podnieść na mnie rękę. Na całe szczęście z samochodów zaczynają wysiadać kolejni zawodnicy mojej drużyny. Jest więc zbyt wielu świadków, by mogła mi cokolwiek zrobić. A i bez tego jestem trzy razy silniejszy od tej wychudzonej narkomanki, więc po prostu bym jej nie pozwolił. Prędzej połamię jej te chude rączki, niż ona zrobi cokolwiek mi lub naszemu synkowi, do czego także jest zdolna.
            - Bujaj się, mała – mówię do niej z ironicznym uśmiechem.
W chwilę później oddaję swój bagaż i wsiadam do autokaru.


###


            - Maks, chcesz obejrzeć jeszcze jedną bajkę? – Ada pyta z uśmiechem.
            - Nie – odpowiadam krótko – chcę się pobawić.
            - To idź do swojego pokoju – niania czochra moje włosy – a ja zaraz dołączę.
Potulnie kiwam główką, po czym idę do swojego pokoju. Nie zamykam jednak drzwi, żeby nie złościć swojej opiekunki. Wcześniej już kilka razy dała mi za to klapsa. Dlatego nie chcę jej denerwować. Nie mam ochoty na to, żeby znowu siedzieć w łazience, albo iść spać, gdy na zewnątrz jest jeszcze jasno.
            Po wejściu do pomieszczenia zdejmuję z najniższej półki klocki. Wysypuję je z pudełka, a potem zaczynam budować dużą wieżę. To dla mnie, taty i mamy. Żebyśmy mogli wspinać się tam w wolnych chwilach. Chcę, żeby mama i tata opiekowali się mną razem. Żeby więcej się nie kłócili też. Nagle słyszę, że z kuchni dobiegają jakieś dźwięki. To Ada rozmawia przez telefon.
            - …
            - Tak, byłam już u tego psychologa - Ada mówi do słuchawki.
            - …
            - Jak to co? Jakieś zaburzenia psychiczne – wyznaje – muszę wykonać dokładne badania…
            - …
            - Pójdę już nie długo – obiecuje – a teraz wybacz, muszę iść do małego.
To, co udało mi się przed chwilą usłyszeć, budzi we mnie jeszcze większy strach. Chociaż wiem, dlaczego Ada tak się zachowuje, myślę, że nie ma do tego prawa. Nie jestem jej synem, żeby mogła tak mnie bić! Muszę powiedzieć o tym tacie, jak tylko wróci. Albo nie! Mam dużo lepszy pomysł! Narysuję wszystko na kartce z bloku! Wiem, jak będzie wyglądał rysunek, ale nie dokładnie. Nie mogę się nad nim dłużej zastanowić, bo Ada wchodzi do mojego pokoju. Widząc, że dobrze się bawię, uśmiecha się. Znowu jest dla mnie bardzo miła.
            - Może chcesz iść na spacer? – pyta, siadając obok mnie.
            - A ulepimy bałwana? – podchodzę do niani i siadam na jej kolanach.
            - No dobrze – Ada szybko się zgadza – przygotuję marchewkę, a ty szybko posprzątaj.
Znowu kiwam główką na znak, że zrozumiałem, o co jej chodzi. Patrzę, jak ona opuszcza mój pokój i szybciutko burzę zbudowaną wierzę. Wszystkie klocki ponownie lądują w pudełku, które po chwili stawiam na półce. Właśnie mam iść do kuchni, kiedy wraca moja niania. Ze sztucznym uśmiechem komunikuje mi, gdzie czeka marchewka na nos dla bałwana i zaczyna mnie ubierać. Żeby jej nie utrudniać, szybko robię to, co mi każe, więc po paru minutach jesteśmy gotowi.
            - Ada? – staram się ją zagadnąć, kiedy zamyka drzwi – mogę wrócić po marchewkę?
            - Nie! – niania podnosi głos.
            - Ale bardzo cię proszę – mówię, prawie płacząc – jemu będzie smutno.
Niania nie odpowiada już nic. Przerywa na chwilę zamykanie drzwi do naszego mieszkania i popycha mnie mocno. W zawrotnym tempie spadam ze schodów. Kiedy ląduję gdzieś między piętrami, z mojego gardełka wyrywa się głośny płacz.
            - To boli! – łkam, zasłaniając się rączką, która wydaje się zdrowa.
            - No to super. – słyszę schodzącą do mnie nianię – teraz muszę zabrać cię do szpitala, gówniarzu.


8 komentarzy:

  1. Super, czekam na następną część, już nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli tak jak myślałam, Ada ma pewne problemy psychiczne bo skoro byłaby zdrowa to nie miałaby takich wahań nastroju, prawda?:) Mam nadzieję,że w końcu wybierze się do psychologa i zacznie terapię:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Błagam, niech ktoś zabierzę tę kobietę i zamknie z dala od Maksa! Z nią nie można zostawić chociażby chomika, bo jeszcze spuści go w ubikacji. Jak Lucas może wierzyć jej, a nie swemu synkowi? To niedorzeczne!
    W moim mniemaniu Divis powinien pozwolić matce małego się z nim spotykać. Niech nie traktuje jej jak powietrze. Niech chociaż spróbuje. A nuż się choć trochę zmieniła?
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Agnieszka Samojedna19 czerwca 2013 18:28

    Ona naprawdę jest jakaś psychicznie chora ;c
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Co za su.ka z tej Ady - przecież małemu mogła stać się krzywda! Trzymajcie mnie, bo chyba wyjdę z siebie. Jeszcze jest bezczelna - jej miejsce jest naprawdę w psychiatryku bez możliwości wizyt i przepustek :/
    Nie wiem jak się odnieść do matki Maksa. Może ona naprawdę chce nawiązać relację z synem i uczestniczyć w jego wychowaniu - chociaż bardziej chciałabym w to wierzyć, niż uważam że tak się stanie.

    Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże.. ta Ada to coraz bardziej przesadza.. Przecież Maksowi mogło stać się coś poważnego .. ;/ Maks musi powiedzieć o tym Lukasowi i to jak najszybciej ..
    A co do matki Maksa, to moim zdaniem powinna dać im spokój, przecież przez tyle lat się nie odzywała ani nic, a teraz przychodzi tak jakby nic się wcześniej nie stało.. Czekam z niecierpliwością na następną odsłonę :)
    Pozdrawia ! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń