Kiedy
przygotowuję się do wyjścia na poranny trening, słyszę dźwięk dzwonka do drzwi.
Jest ostry i natarczywy. Chociaż wcale nie mam ochoty, kieruję się w stronę
korytarza. Wielkie jest moje zdziwienie, kiedy na klatce schodowej widzę Adę. U
opiekunki nie ma ani śladu jej dotychczasowej choroby, co podsuwa mi myśl, że
ona wcale chora nie była. Jednak to dobrze, że w końcu się pojawiła. Wreszcie
mam okazję do dawno zaplanowanej rozmowy z nianią. Tak. Tę, którą obiecałem
jakiś czas temu Maksowi. Zapraszam więc opiekunkę do salonu, gdzie gestem
wskazuję jej miejsce na sofie. Sam natomiast siadam w fotelu obok. Milczymy
przez chwilę, gdyż układam sobie w głowie, jak zacząć. Nic jednak nie
przychodzi mi na myśl.
-
Musimy porozmawiać – mówię po kilku minutach.
- Co masz na myśli? – Ada udaje, że
nie wie, o co chodzi.
- Wiesz dobrze, co – jestem nieugięty
– Maks powiedział mi, że go bijesz.
- Ależ skąd?! – opiekunka próbuje
się bronić.
Lecz gdy to
mówi, nie patrzy mi prosto w oczy. Jej spojrzenie ucieka gdzieś w bok, a dłonie
zaczynają drżeć, gdyż dziewczyna niemiłosiernie je wykręca. Jestem pewien, że
dziewczyna nie jest ze mną szczera.
- Może byś nie kłamała? – pytam podejrzliwie.
- Kiedy ja nie kłamię! – przybiera nieprzyjemny
ton.
- To może wytłumaczysz mi, co to
jest? – rzucam przed nią rysunki syna.
Ada ogląda je w
milczeniu, jak gdyby nic nie rozumiejąc. Wertuje kartki, na których brzydka
postać bije małego chłopca. Na początku Maks nie chciał się przyznać, że to on
jest na rysunkach. Jednakże, gdy rysował ich coraz więcej, ciężko było mu ukryć
prawdę. W końcu wyznał z płaczem całą prawdę. Nie tylko o tym, jak był zamykany
w łazience. Powiedział mi także, iż opiekunka nie chciała go przebierać, gdy
jego pieluchy były mokre, a w dodatku zmuszała go do jedzenia, kiedy miał już
dosyć. Konfrontuję Adę z tym wszystkim, lecz ona nadal wszystkiego się wypiera.
- To bardzo ciekawe – do mojej
wypowiedzi wkrada się sarkazm – jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby Maks
kłamał!
- A masz na to dowody?! – Ada podnosi
głos.
- Tak! – nie daję za wygraną – To,
co mówi Maks, jest wystarczające!
- Co może wiedzieć taki trzylatek?! –
jej pytanie obija się echem.
Kłótnia, która
wywiązała się między mną a Adą, coraz bardziej się zaostrza. Już nie mam ochoty
ani chęci, żeby silić się na uśmiech, czy jakąkolwiek inną pozytywną reakcję. Zresztą,
w jaki sposób, skoro wszystko się we mnie gotuje? W kolejnych minutach ostrej
kłótni mam wrażenie, że niebawem wyjdę z siebie i stanę obok. Co za perfidna,
obłudna żmija z tej Ady! Jak mogłem zatrudnić kogoś takiego, to ja nie wiem. Chętnie
znalazłbym dla syna nową nianię, jednakże poszukiwania trwają. Jedno wiem na
pewno: tym razem z całą pewnością przyjrzę się, kogo przyjmuję do pracy.
- Jeśli w tej chwili się nie
uspokoisz, to cię zwolnię! – staram się ją przekrzyczeć.
- Dobrze, już dobrze – odpiera bez
śladu zdenerwowania.
- Aha, jeśli jeszcze raz podniesiesz
rękę na małego to się o tym dowiem – mówię na zakończenie.
Opiekunka
potulnie kiwa głową, po czym kieruje się do kuchni, żeby zrobić dla małego
obiad. Ja już mam wyjść na trening, kiedy zauważam bardzo niepokojącą rzecz. Maks
po prostu zniknął! Nie ma go!
- Maks! – wołam – Maks, gdzie
jesteś?!
- Co się stało? – Ada wybiega z
kuchni.
- Mały zniknął! – krzyczę – idziemy go
szukać!
###
Właśnie
bawię się w swoim pokoiku, kiedy przychodzi Ada. Tatuś wpuszcza ją do domku i
razem idą do salonu. Słyszę, jak tato próbuję z nią porozmawiać, ale ona do
niczego się nie przyznaje, a do tego kłamie. Po jakimś czasie ich rozmowa
przeradza się w kłótnię. Ada krzyczy, tata też. Wiem, że mnie nie zauważą,
dlatego postanawiam uciec. Szybciutko ubieram się i wychodzę na klatkę schodową.
Tam od razu szybko zaczynam bieg i pędzę, pędzę przed siebie! Nawet nie
zauważam, kiedy znajduję się przed blokiem wujka Piotrka. Zapłakany zaczynam
zastanawiać się, czy na pewno mogę do niego iść? Chociaż z drugiej strony gdzie?
Przecież nie pójdę do mamy, bo mieszka na innym osiedlu. A nikogo innego
przecież tutaj nie mam. Nie chcę też biegać po parku, bo po prostu się boję. Dlatego
właśnie idę do wujka. Nadal mam w oczkach łzy, które troszkę zamazują mi
wszystko, co widzę. Nie bez trudu odszukuję właściwą klatkę schodową. Drzwi na
szczęście są otwarte, dzięki czemu bez problemu wchodzę. Na całe szczęście
wujek mieszka na parterze. Od razu wspinam się po schodach i pukam do drzwi.
- Maks, co ty tu robisz? – w progu
pojawia się wujek.
- A… A… Ada strasznie kłóci się z
tatą no i… - wyrzucam powolutku słowa – i… uciekłem.
- Wejdź – wujek robi mi miejsce,
żebym mógł wejść.
Siadam
na szafce, żeby zdjąć buciki, a później czapeczkę oraz kurtkę. Potem wchodzę do
kuchni, gdzie wujek szykuje dla mnie kakao. Po chwili stawia przede mną kubek z
gorącym napojem, a sam zajmuje miejsce tuż obok.
- Mały, wiesz, że muszę zadzwonić do
twojego taty? – pyta.
- A jak Ada przyjdzie z nim? –
odpowiadam pytaniem – ja się jej boję!
- Spokojnie – wujek się uśmiecha –
ona ci nic nie zrobi.
Potem
wujek wychodzi do pokoju, gdzie dzwoni do mojego taty. Wiem, że musi, ale nie
chcę, żeby to robił. Tata będzie na mnie zły i boję się, że mnie zbije. A do
tego Ada. Na pewno już się wydało, skąd tata wie, że daje mi kary, a czasami
nawet klapsy. Teraz na pewno będzie męczyć mnie jeszcze bardziej. Wcale nie
będę zaskoczony, że złamie mi drugą rączkę albo zrobi coś o wiele gorszego!
- Załatwione – wujek klepie mnie po
ramieniu – tata zaraz będzie.
- Ale bez Ady? – pytam nie ufnie.
- Bez – potwierdza wujek.
Czuję,
jak z serduszka spada mi wielki kamień. Nie boję się już, co od razu widać po
mojej buzi. Piję spokojnie kakao, a wujek opowiada mi różne historyjki. Już ma
przejść do następnej, kiedy słyszymy pukanie. Wujek idzie otworzyć, ale nie
wraca do mnie tak szybko. Zamiast niego do kuchni wbiega tatuś.
- Maks, martwiłem się o ciebie! –
krzyczy z ulgą.
Potem
mnie przytula i wiem, że wcale nie zamierza mnie uderzyć lub dać kary.
Nie ma nic lepszego niż kakao ;) a tak na serio uważam, że Lukas powinien zwolnić Adę, bo aż ciarki przechodzą na myśl co ta opiekunka jeszcze wymyśli.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny !
Lukas powinien ją zwolnić .. teraz to się obawiam że będzie bardziej Maksa biła ... Oby nic gorszego mu nie zrobiła ..
OdpowiedzUsuńKakao :D Dobry wujek :D
Do następnego ;)
Lukas, przepraszam cię bardzo, ale czyś ty rozum stracił?! Chcesz nadal zostawiać dziecko pod opieką Ady, potworem wyciągniętym z młodzieńczych koszmarów? Dla mnie niepojęte! Niech w końcu przejrzy na oczy i wypieprzy to babsko na ulicę!
OdpowiedzUsuńDobrze, że Maks pomyślał o wujku, bo strach pomyśleć, gdzie indziej mógłby uciec.
Pozdrawiam :*
Rozmowa rozmową, ale nadal Ada będzie opiekować się dzieckiem? Lukas, oszalałeś?!
OdpowiedzUsuńCzekałam na tą kłótnię bardzo długo i w końcu się doczekałam :)
kakao i opowieści wujka Piotrka potrafią naprawić wszystko :) czekam na kolejny i pozdrawiam :*
Lukasowi chyba treningi szkodzą, bo nie myśli. Jak on może zostawiać syna z tą kobietą?! nie ma to jak dobra kłótnia
OdpowiedzUsuńMaksiu jest jednak mądry.
iśka
Ech, oby Lucas przerwał cierpienia chłopca! Tego już za wiele! Jak na swoje lata zbyt dużo wycierpiał.. Czekam na rozwój akcji ; ******
OdpowiedzUsuń