** Katherina **
Zadowolony z siebie Hain układa się
na łóżku. Siatkarz wkłada sobie ręce pod głowę, a przy okazji ogląda mój
zmysłowy taniec. W takt słyszanej w głowie muzyki wyginam się na wszystkie
strony oraz prezentuję kobiece wdzięki. Kolejno zrzucam z siebie skąpe ubrania,
zostając w samej bieliźnie. Podchodzę do zawodnika, a na jego ustach składam
namiętny pocałunek. Moja szminka rozmazuje się na jego policzku, zostawiając
czerwony ślad. Postanawiam również pozbawić go ubrań. Nie mam nawet kłopotu ze
zrzuceniem jego spodni, gdyż nie jest jednym z tych mężczyzn, którzy potrzebują
tych nieszczęsnych pasków. Gdy mój klient zostaje w samych bokserkach,
postanawia pozbawić mnie górnej części bielizny. Miarowo ugniata moje
niewielkie piersi. Ja mam w tym czasie chwilę na to, aby pozbawić go bokserek,
zajmując się jego męskością. Chociaż jestem w tym fachu dopiero od nie dawna,
mam całkiem spore doświadczenie. Zajmuję się nim, jak naprawdę ekskluzywna
prostytutka, chociaż wcale za taką się nie uważam. Nasza zabawa trwa jednak w
najlepsze. Kolejne pozycje oraz formy erotycznych pieszczot sprawiają przyjemność
zarówno mnie, jak i jemu. Chociaż moja przyjemność jest tutaj najmniej istotna.
Panem sytuacji jest tutaj siatkarz i to on ma przeżyć uniesienia, a także się
odprężyć. Dlatego robię wszystko, co mogę, żeby tak było. Na całe szczęście
jest coraz bardziej zrelaksowany. Poza tym dociera na szczyt bardzo szybko,
kończąc w moim wnętrzu. Obydwoje potrzebujemy chwili, żeby uspokoić drżenie
ciała. Widzę, jak na twarzy mojego towarzysza maluje się błogi uśmiech. Po
krótkim odpoczynku mężczyzna wstaje i zaczyna chodzić po pokoju w poszukiwaniu
swoich ubrań. Nie mija kilka minut, kiedy siatkarz rzuca na nocną szafkę zwitek
banknotów, po czym wychodzi. Jestem nieco zła, że nie pozwala dojść mi na
szczyt, na który muszę dojść bez jego pomocy, co zajmuje mi kilka długich
chwil. Teraz jeszcze tylko biorę krótki prysznic, pozwalający uwolnić się od
zapachu potu, a także pożądania. Mniej więcej godzinę po moim kliencie
opuszczam hotelowy pokój. Zamykam jego drzwi na klucz, by chwilę później oddać
go w recepcji, a także uregulować rachunek. Recepcjonistka dziwnie się na mnie
patrzy, lecz wcale się nią nie przejmuję.
- Dobranoc – mówię łamaną
polszczyzną, rzucając jej zimne spojrzenie.
Pewna siebie
wychodzę na zewnątrz. Pogoda jest naprawdę beznadziejna. Wieje porywisty wiatr,
a do tego leje. Mocniej opatulam się apaszką, a także zapinam suwak krótkiej
kurtki. Zbyt wiele mi to nie daje, lecz przynajmniej nie jest mi tak bardzo
zimno. Swoje kroki kieruję w stronę pobliskiej stacji paliw. Deszcz skleja mi
powieki, przez co moje pole widzenia jest bardzo ograniczone. Jednak udaje mi
się dojść na miejsce. W sklepie kupuję paczkę papierosów oraz coś słodkiego. Po
co te słodycze? Sama nie wiem… do kasy w pewnym momencie podchodzi całkiem
przystojny mężczyzna, który proponuje, że podwiezie mnie do domu. Przypadek?
Nie sądzę. Jest jednak zbyt zimno, aby nie skorzystać z jego propozycji. Zatem
cierpliwie czekam aż zapłaci, a potem pozwalam się zaprowadzić do samochodu o
ciemnym kolorze lakieru i całkiem przytulnym wnętrzu. Kiedy tylko ruszamy,
nieznajomy włącza ogrzewanie, co sprawia, że pragnę tylko tego, aby znaleźć się
w swoim przytulnym mieszkaniu. Przez dłuższy moment jedziemy w ciszy. Lecz
kiedy zjazd w stronę Olsztyna zostaje przez nas minięty, czuję się nieco
przerażona i spanikowana. Zupełnie nie wiem co robić! W pewnej chwili samochód
zatrzymuje się na jakiejś polnej drużce, a kierowca odważnie kładzie dłoń na
moim udzie.
- Zdaje się, że już minęliśmy zjazd
do Olsztyna – mówię bardzo ostrożnie.
- Owszem – potwierdza kierowca
samochodu, bliżej nieokreślonej marki – ale nie mów, że nie masz ochoty na małe
co nieco.
- Jestem przemoczona i zmarznięta,
więc muszę odmówić – znowu nabieram pewności siebie.
- Mnie się nie odmawia, ślicznotko –
odpiera, sunąc dłonią znacznie wyżej.
No cóż… nie mam
innego wyboru, jak porzucić skrupuły i oddać się we władanie mojego towarzysza.
Wcześniej jednak wymieniam kwotę, jaka interesuje mnie za wykonanie wspomnianej
usługi. Mężczyzna zgadza się zadziwiająco szybko, po czym zabiera się do pracy.
Wszystko trwa naprawdę bardzo krótko, a gdy jest już zaspokojony ruszamy dalej.
Wysiadam z jego samochodu pod wskazanym adresem. Już mam udać się do klatki
schodowej, gdy słyszę jego niski, aczkolwiek stanowczy głos:
- Na przyszłość będę wiedział, gdzie
się zgłosić.
Chciałabym mu
coś odpowiedzieć, jednak kończą mi się cięte riposty. Zresztą nie ma nawet co
ich używać, skoro wybrałam sobie taką pracę. Zamiast tego uśmiecham się do
niego słodko, po czym kieruję się do swojego mieszkania, w którym natychmiast
rzucam się na sofę.
###
Ada już bardzo długo siedzi w kuchni
i rozmawia przez telefon. Drzwi do pomieszczenia są zamknięte, więc nie wiem z
kim i o czym może mówić. Chcę tam iść, ale jak niania się dowie, że
podsłuchuję, znów dostanę lanie, a potem zamknie mnie w łazience, chociaż wie,
że strasznie się tego boję. Jestem więc w swoim pokoju i siedzę sobie na
podłodze. Przede mną leżą kartki i dużo kolorowych kredek. Lubię rysować, ale
dzisiaj mogę tylko zostawić na papierze same straszne rzeczy. Jeden z obrazków
przedstawia małego chłopca w łazience. Inny to, jak niania zrzuca go ze schodów
i krzyczy. W moich oczkach są łzy, ale muszę to wszystko narysować, żeby
pokazać tacie. Może mi uwierzy i wyrzuci Adę. Odkąd po mnie krzyczy i mnie
bije, nie marzę o niczym innym. Bardzo chciałbym, żeby już jej nie było. Tylko
tata lubi wujka Piotrka, dlatego nie chce jej zwolnić, bo to jego rodzina. Chociaż
jestem jeszcze małym chłopcem, to nie wiem, jak mam to tacie powiedzieć. Na dywanie,
obok mnie leżą już kolejne rysunki, a ja robię ostatni. Kiedy kończę, chowam je
do skrzyni pod moim łóżeczkiem, żeby opiekunka ich nie znalazła. Gdyby je
zobaczyła, znowu dałaby mi jakąś okropną karę, aż boję się pomyśleć jaką! Kiedy
chowam na półkę kredki i czyste kartki, Ada wchodzi do pokoju. Uśmiecha się do
mnie i zaprasza na obiad.
- Czemu jesteś taki smutny? – pyta,
patrząc mi prosto w oczka.
- Bo tęsknię za tatą – odpowiadam,
ocierając łzę.
- Nie martw się, pewnie nie długo
przyjedzie – mówi, posyłając mi przyjemny uśmiech – a teraz chodź na obiad,
zrobiłam naleśniki.
Nie
wiem, dlaczego moja opiekunka jest dla mnie taka miła. Widać, że ma bardzo
dobry dzień, ale to pewnie będzie trwało bardzo krótko. Jak zwykle później mnie
uderzy i zabroni mówić tacie. Nic nowego, ale boję się pomyśleć o tym, co mi
zrobi, jak będzie zła. Na razie idę zjeść obiadek, żeby jeszcze bardziej jej
nie denerwować. Nie chcę, żeby znowu krzyczała i zamykała mnie w ciemnej
łazience. Ja naprawdę się tego boję!
###
Witam wszystkich po tak długiej przerwie.
Nie spodziewałam się, że blog zostanie zawieszony na te kilka
miesięcy. Teraz jednak postaram się bywać częściej.
Nastąpiła również mała zmiana planów, więc jeszcze parę rozdziałów
i się tutaj pożegnamy. Póki co, życzę miłego czytania.
Będę również wdzięczna za pozostawienie po sobie śladu, żebym
mogła wiedzieć, ilu Was tutaj zagląda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz